Poprawcie tytuł bo aż się nie godzi poprawny tytuł brzmi "Ewangelia według Mateusza" ja tam
nie widzę wyrazu "świętego", myślę że Pasolini nie bez przyczyny pominął ten wyraz w tytule.
Po prostu po włosku tak jest napisane, nawet w katolickich przekładach Pisma Świętego - Ewangelia według Mateusza, Ewangelia według Łukasza itd.
Nie o to chodzi sam reżyser pierwotnie zakładał tyt "Ewangelia wg św Mateusza" jednak przed premierą wykasował słowo "św" pozostawiając "Ewangelia wg Mateusza". Pozdrawiam
Możliwe, że chciał podkreślić właśnie siłę świadectwa samych idei, a nie ich religijną wymowę. Do mnie właśnie ta adaptacja przemawia najsilniej - a oglądam je jako człowiek wierzący. A w Polsce ten film funkcjonuje jako "Ewangelia według świętego Mateusza", więc Filmweb musi być konsekwentny za filmoznawcami. Pisałem pracę magisterską o filmowych adaptacjach Ewangelii i wszędzie było "według świętego", gdy była mowa o filmie Pasoliniego.
Myślałem że to reżyser decyduje jaki jest tytuł jego filmu a nie filmoznawcy, no ale jak widzę autorowi nić do tytułu swojego działa. Wszędzie "według świętego" oprócz chyba samego tyt na plakacie ale to taki mało istotny szczegół. Nie ważne jest tez to że reżyser zmienia tytuł chcą jednak podkreślić świeckość swego filmu, nie ważne tez to że Pasoliniemu daleko do "prawdziwego" katolika było, w Polsce liczą się przecież filmoznawcy. Jacy ludzie taki kraj chyba wypadałoby napisać. Miłej niedzieli!
Wiele filmów ma różne tytuły w różnych krajach. Niektóre funkcjonują pod zupełnie różnymi. Nie wiedziałeś o tym?
Poza tym rzuć okiem na plakaty inne niż włoskie. Plakaty anglojęzyczne - "świętego", francuskojęzyczne - też "świętego". Może zanim zaczniesz najeżdżać na polskich filmoznawców i wyciągać pochopne wnioski, chwilę się zastanów.
Ja nie pisałem o innych filmach odnoszę się tylko do tego jednego tytułu zwracając uwagę że wpisując "świętego" który to wyraz sam usunął reżyser z powodów nam znanych, jest delikatnie mówiąc małym nie taktem z tym się chyba zgodzimy prawda?
Zmienia to w pewien sposób sens wypowiedzi Pasoliniego prawda stąd tez moja prośba o wyłamanie się ze standardu i poprawienie zgodnie z oryginałem.
Proszę się na mnie nie obrażać ale argumenty choć cenne których pan użył do mnie nie docierają bo co miałoby z nich wynikać? Jak coś jest źle to ma pozostać źle?
a tu zacny film na zgodę http://www.youtube.com/watch?v=1dIznsAdTOE&feature=related :)
swoją drogą jestem ciekaw opinii wykorzystując trochę pana wiedzę na temat tego filmu http://www.youtube.com/watch?v=JunBAGfTVck&feature=related
Fakt, zagalopowałem się. Obrazić Cię w żadnym wypadku nie chciałem. I żaden "pan" :-D A jeśli chodzi o Jesus Christ Superstar - pytasz o opinię z puntu widzenia filmowego czy religijnego?
oczywiście filmowego najpierw :) ale chyba nie da się pisać bez religii o nim :)
Uważam, że reżyser znakomicie posłużył się przestrzenią - pustynia jest umowna, aktorzy tak naprawdę chodzą po niej w kółko. To coś jak balet nowoczesny w plenerze, ale nie robi nienaturalnego wrażenia. Film jest też dobry pod względem muzycznym. W przeciwieństwie do wielu widzów nie drażni mnie brak pokazania zmartwychwstania na końcu - uważam, że kłóciłoby się to z nieco teatralną konwencją. Wątpliwości teologiczne u niektórych budzi też scena z trędowatymi - ja uważam, że wyraża ona to, jak bardzo ludzie oczekują, że Bóg za nich załatwi trudne sprawy i przeżyje życie.
Zgadzam się ale film zachwycił czy nie zachwycił? bo mnie zachwycił, nie tylko muzyką, nie tylko tą teatralną formą, ale tez odważnym pomysłem.
Autorzy w tym filmie przecież nie ukrywają tego że to będzie teatr w pierwszej scenie przyjeżdżając aktorzy ubierają kostiumy zabierają rekwizyty. Widz od pierwszych minut wie że to nie będzie film a raczej teatr :)
Widziałem kilka musicali ewangelicznych i dla mnie sam pomysł ubrania przekazu ewangelicznego w taką formę nie jest nowatorski. Ważne jest to, że ten przekaz do mnie trafia mocniej właśnie dzięki tej formie. Istotne jest też dla mnie żywość relacji między poszczególnymi postaciami - fascynacja Marii Magdaleny Jezusem ociera się o fascynację erotyczną, a apostołowie bywają cokolwiek małostkowi w swoich ambicjach. A jednocześnie nie ma tam wg mnie niczego bluźnierczego czy sprzecznego z Ewangeliami.
Pewna Pani zachęcając mnie do obejrzenia tego filmu napisała mniej więcej tak zobacz oczy Marii Magdaleny zajrzyj w nie, tam zobaczysz tęsknotę, ból, żal za miłością której nigdy nie będzie mogła mieć że tego i tak nie zrozumie że nie zrozumie tego żaden mężczyzna. Jeżeli do tego doda się jeszcze że przez długi czas uważana była za cudzołożnice to ta postać zagrana jest moim skromnym zdaniem genialnie :)
Nic istotnego. Oglądając film drugi czy trzeci raz zwróciłem uwagę na to, że niewiele jest w nim ukazanego nauczania Jezusa, przez co prześladowania, którym podlegają Jezus i jego uczniowie wydają się nie mieć do końca uzasadnienia. Momentami problemem jest też wykreowanie postaci Jezusa jako zbyt słabego i zdezorientowanego jak na Syna Bożego. Pytanie tylko, czy w akurat tym filmie Jezus jest ukazany jako Bóg, czy też jest sposób zaprezentowania tej postaci pozostaje w równowadze między Synem Bożym a wielkim myślicielem i reformatorem religijnym.
Na wstępie przepraszam za taki długi czas milczenia. Jak wspomniałem wcześniej film mi się bardzo podobał jest jednym z moich ulubionych jeśli chodzi o tą tematykę, ale jest coś co początkowo uważałem za minus filmu, brak pewnej konsekwencji, teraz może bardziej nie rozumie niż jest to minus filmu. Chodzi mi konkretnie o jedną z ostatnich piosenek nie o jej wykonanie ale o pytanie które w niej pada dlaczego On nie umiera dziś w świecie mediów. Oczywiście podstawową fabułą filmu jest życie Jezusa ale i chyba zgodzisz się ze mną że film tez głosi tezę za czy jesteś wierzący czy niewierzący musisz przyznać że Jezus był superstar i ja jako nie wierzący muszę się z tym absolutnie zgodzić. Jezus jest wszędzie na koszulkach, w książkach, filmach, muzyce w otaczającej nas codzienności w takiej ilości że Lennon i inni mogą mu tylko pozazdrościć, Sam film też jest tego przykładem i dowodem nie rozumie więc tego pytania bo po co miałby umierać dziś skoro umarł kiedyś i jest największą superstar, cóż mógłby osiągnąć więcej umierając dziś chyba nic prawda?
Może to pytanie o to, dlaczego Jezus umarł 2000 lat temu, dlaczego nie przyszedł dopiero teraz. Żal za tym, że nie było nam dane spotkać go osobiście. Inna sprawa, że sposób, w jaki Jezus obecny jest w mediach jako superstar wypacza często sens jego przesłania. To tylko sama postać albo tylko samo przesłanie miłości i pocieszenia - ale bez wymagań. A Jezus stawiał swoim wyznawcom twarde wymagania, dlatego wielu z nim nie chodziło. Komentowali jego wypowiedzi słowami "Twarda jest ta mowa, któż jej może słuchać".
Wydaję mi się jednak (z podkreśleniem słowa wydaje mi się ;p) że autorom w tej piosence chodziło właśnie o powiedzenie gdybyś umarł dziś byłbyś jeszcze potężniejszy ale może się mylę. Jeśli właśnie tak by się interpretowało ta piosenkę to to pytanie w niej jest bezsensu. Mnie to nie dziwi powiem szczerzę bo naturą ludzką jest iść na skróty (nie pisze że to dobrze) lubimy zjeść cukierka ale papierek po nim nie chętnie wyrzucamy do kosza.
Według mojej wiedzy Pasolini niczego w tytule nie pominął, gdyż tak właśnie (Vangelo secondo Matteo) nazywa się tę księgę we włoskich tłumaczeniach Nowego Testamentu. Jeśli ma Pan źródła dotyczące zmiany tytułu, to będę wdzięczny za ich namiary.
Musisz poszukać w necie nie pamiętam gdzie się na to natknąłem może filmie o Pasolinim, pamiętam jednak że chciał nadać świecki charakter swemu dziełu dlatego usunął słowo św. To że tak się nazywa tą księgę nie oznacza że ateista, homoseksualista i socjalista chciałby tak zatytułować swój film. Pozdrawiam serdecznie.
Ostatecznie zatytułował film dokładnie tak, jak wierzący nazywają tę Ewangelię ("Il vangelo secondo Matteo"), nie pomijając żadnego ze słów. :-)
Dzięki. Akurat tak wyszło, że w święta sobie obejrzałem Salo i przy okazji trafiłem na to forum. Nie będę przecież czekać z komentarzem na koniec świąt, lol.
Nie, tytuł filmu jest inny i nie bez przyczyny i to nie ja jestem lewakiem (choć pisz jak chcesz mam to w d...) a był nim autor i do tego gej ateista jak sobie z tym radzisz ZiDO ?
https://www.youtube.com/watch?v=vtIolhSUvKw
Nie interesuje mnie to, kim był reżyser, a więc radzę sobie. To ty założyłeś temat, w którym nasrałeś kilkanaście postów o nic nieznaczącą pierdołę, a zachowujesz się, jakby od tego miało zależeć twoje życie. Do tego okazało się, że nie miałeś racji i film nazywa się dokładnie tak jak księga. Totalna kompromitacja.
Nie pozdrawiam, lewaczku.
Co jest bez znaczenia tytuł filmu w którym autor chciał podkreślić świeckość filmu ? Widzę po ocenie, film się nie spodobał, co się w nim tak nie spodobało ? Autor ? :D
kolejny biedny antyklerykał...co do Passoliniego to umarł żałośnie, doczytaj, był zepsutym i zdegenerowanym człowiekiem który swój wielki wspaniały ateizm oraz wrogość do kościoła wywodził wprost z kompleksu swojej orientacji seksualnej - żałosne i jakże symptomatyczne dla np. dzisiejszych aktywistów LGBT. Tak samo ukazanie Jezusa jako Che Guevary, chęć obsadzenia w tej roli Kerouca czy Ginsberga nie pozostawia złudzeń....acha i jeszcze to smieszne wykreślenie słowa święty z tytułu filmu...Passolini był zwykłym nienawistnym komuchem, bolszewikiem spod znaku Czerwonych Brygad. Zero oryginalności biorąc pod uwagę klimat zdegenerowanych lat 60 tych - bycie degeneratem i komuchem było wówczas bardzo modne ;P Pozdrawiam i z Panem Bogiem ;)