tak powinien być zatytułowany ten film. Owszem, jest tu dosyć klimatycznie pokazany problem transseksualistki, jej dramatyczne wybory i tragiczne konsekwencje, jednak mnie ten film nie przekonał. Głównie dlatego, że był jednowymiarowy, że autorka ciągnęła swoich bohaterów od imprezki po imprezkę. Wreszcie, nie ujmując niczego ludziom, których identyfikacja płciowa czy (i) psychiczna jest w rozsypce, jakoś nie potrafię im kibicować.
Co do Oskara (tego czy innego), to nie ma się czym przejmować. Wszystko to jest PR.