Nie zawsze chodzi o sex. Lana pokochała Brandona za to jaki był. A to, że potrafił jej jeszcze zrobić dobrze oralnie to inna sprawa. I to czy Lena była w połowie lesbijką nie ma znaczenia. Po prostu go zaakceptowała.
Wbrew temu co kreują dzisiejsze media, sens życia nie sprowadza się do zanurzenia prącia w czyjejś waginie, odbycie czy czym tam jeszcze. Przynajmniej dla większości ludzi tak jest. No przynajmniej dla wielu tak jest. No dobra jest grupka ludzi którym nie tylko o to chodzi ;p I nie jest ważne dla nich co dana osoba ma w gaciach, ale w głowie.
Brandon nie był kobietą. To, że biologia zrobiła mu dowcip w postaci vaginy, niewiele znaczy. Ważne kim się czuł, jak się zachowywał i jakie miał preferencje.
Tym co nie rozumieją tego kim był Brandon, albo mają jakieś uprzedzenia, proponuję zacząć odróżniać pojęcia "transwestyta" i "transseksualista".