Najprościej? Jest to ciekawa oraz sztampowa historia którą oceniacie przez pryzmat tematu i poprawności. Mylenie dobrej gry aktorskiej (której tu nie ma) z kontrowersyjną nawet dziś "parą" jest nieporozumieniem. Choć trzeba zaznaczyć, że czuć chemię na linii Brandon-Teena-Lana. Średni scenariusz skupia się tylko na opresji i pokazaniu nam jak bardzo Swank jest pokrzywdzona i zagubiona. Zmusza widza do wyróżnienia jej z pośród wszystkich kobiet i mężczyzn. Na tym pan Pierce i Bienen budują ułudę i niezwykłość tego jednorożca. Zakończenie jest drastyczne jedynie na potrzeby publiki i odtworzenia faktów. Krwawy stek zawsze sprzeda się lepiej. A gdyby życie nie napisało takiego zakończenia to scenarzyści na pewno by o to zadbali. Gdzie się podziała wasza owcza asertywność?