Owszem, to co zrobił jest naprawdę obrzydliwe i jak najbardziej powinien za to odpowiedzieć (ale nie w taki sposób, że się go wycina z gotowego filmu), jednak z drugiej strony... uwielbiałem go jako aktora i nadal będę go za to wielbić. Nawet patrzac na to co przeskrobal przez te wszystkie lata, to mimo wszystko po cichu jest mi smutno, że najprawdopodobniej już nigdy nie zobaczę Kevina w żadnej roli.
Niewinny,póki nie udowodnią mu winy. Spacey sam zaznaczył,że żadnego napastowania nie pamięta,a o obawach pana Rappa przed groźbami ze strony Hollywoodu nie było mowy,Spacey był wówczas zupełnie nieznaczącym nic aktorzyną.
Umówmy się - różne fakty to potwierdzają. Nie ma co na siłę wybielać swojego idola. To, co ważne natomiast podkreślenia, że najlepszy czas do grania i tak już mu minął.
Daj mu czas. Hollywood potrafi przebaczyć byłym persona non grata, jak minie trochę czasu. Przykładów jest mnóstwo: Sean Penn, Mickey Rourke, nawet Mel Gibson.