"Żołnierze wolności" to moje trzecie spotkanie z Ozierowem (po "Wyzwoleniu" i "Stalingradzie"). Od strony technicznej i batalistycznej film broni się do dzisiaj pomimo tego, że muzyka często jest zaczerpnięta z "Wyzwolenia" ( w "Stalingradzie" było to samo), niektóre sceny walk też "wystąpiły" w "Wyzwoleniu". Mógłbym dać wyższą ocenę ale ta propaganda nawet mnie denerwowała, choć z polityką do filmów z tamtych czasów odnoszę się z rezerwą. Najbardziej denerwujący (choć od strony batalistycznej bez zarzutu) jest wątek Powstania Warszawskiego, zarówno AK, AL jak i żołnierze Berlinga mogliby się zdziwić jakie wsparcie dostali od "armii wyzwolicielki". Powstanie na Słowacji też chyba przerysowane oczywiście na korzyść "sojuza"